Nasi legioniści z legionu XIIII, w Carnuntum. Foto:Bogusława Olejnik

foto: polityka.pl / Philip Corke/English Heritage/Heritage Images / Getty Images

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.

17 stycznia 2023

Artykuły z tej kategorii

14 grudnia 2023
Szanowni, Jak co roku nasze stowarzyszenie użycza swoich twarzy do charytatywnego kalendarza dla Fundacja CIS pomagającej młodym ludziom wyjść z trudnej sytuacji życiowej. Jeśli także chciałbyś pomoc, to prosimy wpłaty
11 lipca 2023
Za nami kolejna część kampanii w sezonie! W dniach 25 – 25.06.2023 na zaproszenie Muzeum Miejskiego we Wrocławiu gościliśmy na wydarzeniu „Ludzie Ognia”. Na urokliwym dziedzińcu Arsenał Miejski: Muzeum Militariów
23 czerwca 2023
Po miesiącach zimowych przygotowań Legio XIII GMV rozpoczął kolejną już kampanię, podbijania serc i umysłów historią i zwyczajami starożytnego Rzymu. Na zaproszenie Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach oraz Muzeum
10 czerwca 2023
Zapraszamy na fotorelację, z pierwszej w tym sezonie, imprezy rekonstrukcyjnej - Żelazne Korzenie. Warsztaty archeologiczne i lekcje tzw. "żywej historii" odbyły się jak zwykle na terenie ARCHEOPARKU w Muzeum Przyrody

Rzym - Roma Aeterna i caput mundi - Wieczne Miasto i "głowa świata". Któż z nas nie słyszał o stolicy Włoch? Miasto, z którego wyrosło onegdaj starożytne imperium, żyje w masowej wyobraźni i popkulturze takimi obrazkami jak Koloseum, Fontanna di Trevi, Juliusz Cezar, czy starożytne ruiny. Generalnie wszystkie te obrazki można wrzucić do worka, na którym napisane jest: „wspaniały, cudowny, monumentalny, ponadczasowy”. Ale czy do tego worka pasowały by takie zagadnienia jak…ubikacja, kupa, wypróżnianie się? Nie bardzo, czyż nie? Zbyt popularna tematyka pod kątem rozważań na temat wspaniałości starożytnego Rzymu to to nie jest, a szkoda. Jednym z fundamentów imperium, nieodzownym elementem jego tkanki społecznej i wyznacznikiem wysokiego rozwoju był pierwszy tak nowoczesny i zaawansowany system kanalizacyjno – sanitarny na świecie. Chcąc ukazać Wam każdy aspekt życia w Imperium Rzymskim, zapraszam na wycieczkę po jego niezbyt pachnącej, ale niezwykle istotnej i ciekawej...stronie.

Latryna jako ośrodek życia społecznego starożytnego Rzymu

Ruiny term w Tunezji. Foto:newsweek.pl / Mikel Bilbao / Getty Images

Rzymska latryna z kompleksu łaźni, II w n.e., Novae (obecnie miasto Swisztow) w Bułgarii. Foto: tvn24.pl

„Rewolucja” upublicznienia wypróżniania w sferze społecznej rozpoczęła się w kulturze hellenistycznej w ok II w. p.n.e. Wcześniej wypróżniano się do dołów kloacznych, pranocników, czy po prostu gdzie popadnie. Rzymianie czerpali z kultury Hellenów pełnymi garściami, także i ten aspekt rozwinęli po swojemu. Pierwsze foricae, latryny publiczne, pojawiły się w Itali w I w. p.n.e. W ich rozwoju kluczowym elementem było jedno z najważniejszych osiągnieć rzymskiej technologii – akwedukty. Sprowadzały one przez cały czas z gór i jezior bieżącą wodę, która zasilała miejskie fontanny oraz cały system kanalizacyjny. Innym ważnym wynalazkiem Rzymian był…beton. Pozwalał on budować większe, bardziej funkcjonalne budowle np. właśnie latryny. Drewno, jako materiał wykończeniowy, coraz częściej zastępowane było kamieniem lub marmurem. Wszystkie te elementy, plus dbałość Rzymian o higienę osobistą, złożyły się na „boom” systemu sanitarnego w całym Imperium. I tak, jak piszę Kasjusz Dion, pod koniec I w p.n.e. uchwałą senatu sala w kurii Pompejusza (de facto ta sama, w której zamordowano Juliusza Cezara) została zamieniona w publiczną latrynę – prawdopodobnie pierwszą w Rzymie. Potem poszło już z górki.

Przybytki te zaczęły pojawiać się wszędzie tam, gdzie docierał Pax Romana. Powstawały najczęściej przy miejscach gromadzących dużo ludzi, tj. przy forach, teatrach, świątyniach, czy termach. Przeważnie budowano je na planie prostokąta z cegły lub kamienia, do środka prowadziły wąskie drzwi (często obrotowe). Podłoga była murowana, marmurowa, często zdobiona mozaikami albo było to zwykłe klepisko. W obu przypadkach, u stóp odwiedzających podmurowanym kanalikiem płynęła bieżąca woda, która potem kierowała się pod siedziska wypłukując nieczystości do kanalizacji. Czasami w mniejszych latrynach, kanaliki zastępowały misy, do których wpadała woda. Same siedziska były drewniane lub kamienne z charakterystyczną dziurą w kształcie klucza na środku (o średnich rozmiarach 15 – 25 cm). W tych dusznych i wilgotnych pomieszczeniach panował półmrok, gdyż często jedynym źródłem światła było kilka małych okienek pod sufitem.

Z początku przybytki te pozbawione były dekoracji, ale z czasem Rzymianie i tu zaczęli wprowadzać swój rozmach, budując coraz większe i monumentalne latryny, które stały się integralną częścią miejskiego krajobrazu. W starożytnej Ostii, porcie Rzymu, archeolodzy naliczyli 60 – 90 latryn i toalet. Największe mogły pomieścić nawet 80-90 osób na raz, jak ta odkryta w Apamei w Syrii.  

Użytkownicy latryn mieli nawet swoją opiekunkę w boskim panteonie – Fortunę. Freski z jej podobizną, a czasami nawet i małe ołtarze, odkryto w wielu przybytkach, co pokazuję, że Rzymianie w trakcie defekacji wznosili do niej modły o pomyślny przebieg procesu. W latrynie straży miejskiej w Ostii odkryto marmurowy ołtarz poświęcony Fortunie z napisem upamiętniającym pobożny akt jednego ze strażników miejskich*:

Gajusz Waleriusz Myron, beneficarius prefekta IV kohorty wigilów, ochoczo wywiązał się złożonej Fortunie obietnicy.

Nie mogę, w tym artykule, pominąć innego ważnego zagadnienia, a mianowicie higieny osobistej Rzymian. Papier toaletowy w rolkach wszedł do użytku dopiero w XX wieku, a sam zwykły papier w erze nowożytnej. Do podcierania używano zatem wszystkiego co nawinie się pod rękę (z samą ręką włącznie) np. muszli, liści, mchu, gładkich kamieni, potłuczonych naczyń, kawałków tkanin, czy papirusów. U Arystofanesa możemy wyczytać, że:

My słudzy (…), do podcierania już nie kamyki mamy – miękki czosnek!

Jednak największy „rozgłos” współcześnie zyskała xylospongium, czyli gąbka na drewnianym kiju (od grekich słów xylon – drewno i spongos – gąbka). Oczywiście nie była to gąbka produkowana w wielkiej fabryce, ale naturalna wyłowiona z morza.

Był to instrument bardzo popularny na terenie Cesarstwa. Używało się go poprzez wsadzenie w otwór między nogami, wycierało się to co się chciało, a potem płukano w kanaliku z bieżącą wodą, pod stopami. Gąbkę zostawiano dla kolejnego odwiedzającego (co niektórzy mogli przychodzić ze swoją gabką). Ale czy tak rzeczywiście było naprawdę? Do dziś nie zachowało się żadne źródło mówiące wprost o takim właśnie zastosowaniu xylospongium, dlatego wciąż pozostaje ono, w sferze domysłów. Co wiemy na pewno to to, że gąbka na kiju była normalnym narzędziem higieny codziennej, jak dla nas grzebień i szczotka, i służyła również m.in. do mycia ciała, a nawet i butów. A teraz udajcie się do toalety i zobaczcie co Wam przypomina szczotka do czyszczenia muszli?

* tudzież strażaków

Latryna w Ostii. Foto: autor

Xylospongium - starożytny papier toaletowy. Foto: imperiumromanum.pl

Od przykucu za krzakiem po wejście na salony

Wiosna 79 roku naszej ery. Herkulanum. Kilka tygodni przed erupcją Wezuwiusza. Okazałą willę „Dom Gemmy” nawiedza Apollinaris, medyk samego cesarza Tytusa. Po przyjemnościach stołu udaje się do zacisznej toalety, gdzie opróżnia kiszki. Aby upamiętnić ten moment jeden z domowników/niewolników domu (a może nawet sam zainteresowany) zostawia na ścianie wyryty napis:

Apollinaris, lekarz cesarza Tytusa, miał tu dobre sranie.

 

Szokujące? Niesmaczne? Bynajmniej. Procesy naturalne ludzkiego ciała były dla starożytnych Rzymian czymś zupełnie normalnym. Elementem codziennego życia, tak jak oddychanie i jedzenie. Nie stanowiły w ich głowach czegoś wstydliwego i obrzydliwego jak w naszym współczesnym rozumowaniu.  Była to czynność jak każda inna, z której również można być dumnym, jeżeli była dobrze zrobiona (co wychwala napis w Herkulanum). Tego typu myślenie przyczyniło się do rozwinięcia przez Rzymian całego systemu sanitarnego, którego zwieńczeniem była latryna. Zanim przejdziemy dalej koniecznym jest pokazanie jak taka typowa latryna wyglądała.

Wyobraźcie sobie, że jesteś mieszkańcem Rzymu w I w n.e. i musisz iść za potrzebą. W swoim mieszkaniu w kamienicy insulae ubikacji nie ma, więc udajesz się do niedalekiej publicznej latryny. Zajmujesz sobie wolne miejsce pomiędzy dużym spoconym niewolnikiem, a znajomym sprzedawcą ryb. Mmmm, siedzisko jeszcze ciepłe po poprzedniku. Twoje nogi stykają się z nogami sąsiada, ale w ogóle Ci to nie przeszkadza. Robisz swoje, gawędząc ze znajomym, wycierasz się gąbką na kiju podaną przez niewolnika i wychodzisz. Co ty na to? Krępujące? Dla nas współczesnych jak najbardziej. Ale klasyczna latryna w Imperium Rzymskim tak właśnie wyglądała.

Czy mogę wprosić się na obiad?

Tylko najbogatsi Rzymianie mogli pozwolić sobie w swoich willach na prywatne i lśniące czystością latryny. Arystokrata nie poniżył by się do skorzystania z publicznej latryny – nawet jeśli nie posiadał prywatnej w swoim domu, to załatwiał się do nocnika, który 24h obsługiwał specjalny niewolnik. Dla nas wypróżnianie się to dyskretne udanie się na stronę. U Rzymian wręcz przeciwnie – trzeba było zanurzyć się w gesty tłum ludzi. Najbardziej popularne latryny musiało odwiedzać dziennie tysiące osób. Rzymianin myślał prosto: „No skoro wypróżnienie się jest nieodzownym elementem tego czym jestem, mojej natury, nie mogę od tego uciec i muszę znaleźć na to czas, to czemu nie spożytkować tego czasu w sposób miły i przyjemny?”. Podczas wizyty nie odczuwano wstydu i krępacji, co sprzyjało nawiązywaniu relacji towarzyskich.

Latryna była doskonałym miejscem do plotek, zwykłego „co słychać”, negocjacji handlowych, umawiania wizyt, czy nawet idealnym miejscem spotkań dla konspiratorów. Wielu desperatów odwiedzało latryny częściej niż musieli, nie za potrzebą, ale żeby wkraść się w czyjeś łaski, lub wprosić na obiad. O jednym takim, niejakim Wacerze, wspomina w swoich „Epigramach” Marcjalis:

W sposób szczególny Wacerra się bawi,

Godziny, ba, dnie po wychodkach trawi,

Czyście ciekawi co się na to składa?

Nie wysrać się pragnie, lecz dorwać obiada!

 

Czasami jednak zdarzało się, że nie było się do kogo odezwać, wtedy odwiedzający z nudów kierował się ku innej rozrywce – bazgraniu po ścianach. Latryny często były upstrzone różnymi napisami, czy graffiti. Te które przetrwały do naszych czasów ukazują ich wesoły i rubaszny charakter. Ryte, pisane węglem lub kredą , dotyczyły przeważnie wstydliwych aspektów wypróżniania i seksu.  W latrynie Domu Stulecia w Herkulanum odkryto napis: „Na pewno świadkiem mi będziesz tego, co czułem, kiedy naszła mnie chętka na sranie; pójdę się wysrać”, a w toalecie Domu Terentiusa Neo ktoś zostawił napis: ”Sekundus tu sra, tu sra, tu sra”. Przeważnie jednak dominowały szyderstwa, czy docinki w kierunku konkretnych osób. W pompejańskich latrynach odkryto m.in. napisy: ”Kutas,[do usług] za 5 sesterców”, czy „Liż Aspazjo!”.  W latrynie w Minturnae ktoś, do już istniejącego „Eutychio się tu zesrał”, dopisał „Eutychio, zjedz kupę”.

 

Te obsceniczne, wręcz gorszące nas napisy to kolejny dowód kompletnego braku skrępowania starożytnych Rzymian w temacie higieny intymnej. Dla strudzonego ludu latryna była pełnoprawnym miejscem socjalizacji obok teatrów, term, czy forów. Wizyta w foricae była często chwilą wytchnienia od otaczającej rzeczywistości. Coś jak dzisiejsza przerwa na papierosa. Ożywiony gwar przyjaciół i znajomych, wyśmiewanie polityków, plotkowanie, załatwianie interesów, podtrzymywanie starych i zawieranie nowych znajomości – te wszystkie „plusy” wizyty sprawiały, że często odwiedzający przedłużał je pod byle pretekstem. Oczywiście mimo niezwykłego zaawansowania systemu sanitarnego latryny w starożytnym Rzymie często były miejscem brudnym i śmierdzącym, ale odwiedzającym kompletnie to nie przeszkadzało. Często udanie się za potrzebą stanowiło chwilę relaksu w codziennym znoju i zabieganiu, zwłaszcza jak trafiło się na dobre towarzystwo. Właśnie to sprawiało, że latryna była jednym z głównych punktów życia społecznego Imperium Rzymskiego. Z upadkiem jego zachodniej części w V w n.e. rozpoczął się również upadek systemu latryn publicznych, który w takiej formie już nigdy nie powrócił. A toalety do prywatnego użytku z bieżącą wodą pojawiły się z powrotem dopiero wraz z rewolucją przemysłową w Anglii w XVIII wieku.

 

 

Od autora

Przy tworzeniu artykułu korzystałem z fantastycznej książki „Imperium szamba, ścieku i wychodka” Andrzeja Wypustka (Wyd. naukowe Sub Lupa, Warszawa 2018). Z niej również pochodzą wszystkie cytaty. Polecam gorąco każdemu kto chce bardziej zgłębić temat.

 

Maciej Gąd -MAECILLVS